

Rys. mgr Jacek Surawski.






Każdy z nas ma jakieś pasje. U mnie to akurat, nie wiem w jakiej kolejności, design i samochody. W studenckich czasach starałem się połączyć je obie, nawet w pewnym momencie się to udało, kiedy pod okiem, niestety nie żyjącego już prof. Cezarego Nawrota, guru polskiego hard designu udało się nam z Jackiem Szczyrbą, znanym wszystkim urzędującym na forum Capri.pl jako Orzeł, z którym miałem przyjemność studiować. Była sroga zima 1994 roku gdy został rozpisany przetarg na projekt Poloneza Kombi. Ten do niedawna znany z ulic to propozycja falenickiego OBR-u, ten „nasz” – droższy w sensie wdrożenia do produkcji został zrealizowany tylko jako projekt 1:1 na bazie prawdziwego samochodu z plastelinową dobudową. Była to pierwsza w Polsce realizowana makieta w „miękkiej” technologii. OBR z Falenicy pracował w żywicy i wykonał koncepcję pojazdu nie ingerując w słupek „C”, przez co ich propozycja była tańsza w realizacji, co chyba dla FSO było dość istotne w jego ostatniej fazie życia. No i to chyba wszystko jeśli chodzi o sukcesy w auto designie – po upadku FSO raczej nie było czego szukać w tej branży, zresztą cały sektor w czasie transformacji przechodził poważne problemy a i teraz ciężko było by się gdzieś odnaleźć. Pozostało tylko rysować tysiące szkiców nieistniejących samochodów, przeglądać prasę branżową w wydziałowej bibliotece i udawać, „że jest się na bieżąco”. Jeśli chodzi o sam design oczywiście, w takiej czy innej formie stal się dla nas źródłem dochodu, lecz jeśli chodzi o samochody to, zresztą jak widać, razem z Jackiem przepadliśmy do reszty w starych Fordach. Potem spotkaliśmy Adasia i Michała i wspólnie zarejestrowaliśmy Stowarzyszenie Capri.pl. Design pozostał w przestrzeni zawodowej – motoryzacja jako pasja. Capri.pl zasługiwałoby na osoby opis ale po co, skoro wystarczy wejść na stronę www i samemu się przekonać jak to wszystko się kręci. Strona jednoczy naprawdę wyjątkowych ludzi, którzy tworzą swoistą rodzinę. Naprawdę. Grono stało się właściwie samowystarczalne, mocno wyspecjalizowane w starych Fordach: mamy blacharzy, dostawców części zamiennych, mechaników, rzeczoznawców i wielu ludzi, którzy zęby zjedli dokonując samodzielnie wszelakich napraw czy remontów, zawsze gotowych pomóc tym młodszym czy mniej ogarniętym (jak ja na przykład). Więc dlaczego nie moglibyśmy sobie zafundować własnych, klubowych koszulek skoro są ku temu możliwości? No i właśnie… nadszedł ten moment.
Na początku miały to być tylko nasze samochody plus to co mi jeszcze w głowie zaświta jeśli chodzi o moje samochodowe gusta. Chcę do wszystkich aut klubowych dołączać QR-kod aby koszulka była linkiem po między obrazkiem a całą historią samochodu zapisywaną na stronie, czasem przez wiele lat. Ideą jest, aby to nie był generyczny samochód, po prostu Capri czy Taunus. To ma być TEN samochód, TEGO właściciela w uznaniu do jego pasji i chęci dbania o tą konkretną część historii motoryzacji, często przekraczając granicę zdrowego rozsądku. Ale dlaczego nadal mamy zamykać się w czterech ścianach naszego fordowego środowiska? Niech te koszulki staną się linkiem po między właścicielami samochodów nie tylko Forda i Polski. Chętnie narysuję Capri 2600 RS, którego nie ma u nas w kraju ale pewnie jest w Niemczech albo na Wyspach Brytyjskich. Czy też konkretnego dużego Fiata z polskiego klubu w Chicago, gdzie chłopaki (i pewnie dziewczyny też) mają także maluchy, rewelacyjnego Tarpana i milicyjną Nyskę. Chyba da mi to wiele radości i mam nadzieję, że wszystkim innym, których oczy cieszą cię na widok starego samochodu. Czas zakasać rękawy, a jako, że żaden ze mnie mechanik…
… w zamyśle miało być krótko i na temat. Ale ma ktoś pomysł na to, by o tym, o czym ma się tyle do powiedzenia, powiedzieć niewiele? Ja chyba nie potrafię.
Pozdrawiam
goras
A skoro i Orzeł został wywołany do tablicy i niech On się wypowie w temacie, po co to wszystko…
Po co to wszystko? No właśnie, po co? Na początku lat 90-tych profesjonalne projektowanie samochodów wydawało się całkiem realne. Oczywiście wydawało się nam, naiwnym studentom wydziału Wzornictwa Przemysłowego warszawskiej ASP. Profesor Nawrot był realistą i tłumaczył nam, frajerom, że lepiej mieć hurtownię piwa i jeździć Jaguarem, niż projektować Jaguary i nie mieć na piwo. Ale do nas to nie trafiało. Góras od początku wykazywał się talentami designerskimi i miał dobry warsztat, znaczy się kreskę. Co prawda na początku owe talenty wykorzystywał do rysowania Syrenek, ale potem mu przeszło. Jakoś tak się złożyło, że na trzecim roku Nawrot miał już dość naszych próśb o udział w projekcie jakiegoś auta i znienacka powiedział:
– Dobra, chcieliście projektować auta, to macie! Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie…
I tak trafiliśmy do Rucker Polska i wstrząsającego projektu POLONEZA Kombi. Było fajnie, ale krótko. I to był niestety szczyt naszej kariery w dziedzinie zwanej automotive design. Pod koniec XX wieku przemysł (a przemysł motoryzacyjny w szczególności) naszego wspaniałego PRL-u BIS został planowo zaorany i projektowanie samochodów oglądaliśmy już tylko na łamach magazynu Auto Design. A Nawrot tylko kiwał głową i mruczał pod nosem:
– A nie mówiłem?
No i potem Góras zajął się, co prawda nie hurtownią piwa, tylko reklamą, ale za to chwilę potem kupił sobie srebrnego Forda Capri MK II 2.0 S. I się zaczęło. Potem ja kupiłem moje pierwsze Capri, potem poznaliśmy Adasia, Michała, Yara i w końcu zaczęliśmy organizować cykliczny zlot w Gryźlinach i Puchar Capri w Miedzianej Górze. No i były też koszulki zlotowe. Cały nasz zapał do projektowania aut przelaliśmy na koszulki gryźlińskie i pucharowe. I w sumie satysfakcja z tego była równie duża, co z projektu POLONEZA. A nawet większa, bo można było uruchomić niczym nie ograniczoną wyobraźnię. I tą drogą Góras doszedł do punktu, w którym projektowanie koszulek motoryzacyjnych stało się jego sposobem na życie. I za to wypijmy. Na zdrowie!
Jacek